Metafora trafna… ale do rzeczy.

Tak, byłam pracoholikiem w pędzącym aucie. Po drodze nie patrzyłam na nic, ani na nikogo. Tylko pieniądze i gonitwa za nie wiadomo czym. Zdrowie wysiadło i to był przełom, żeby spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Po co robię coś, czego nie lubię? Ba, nie cierpię!

I tak trafiłam na slow life.

Slow- z ang. wolny, powolny. Filozofia slow life nie polega na tym, by żyć wolno, tylko bardziej uważnie i zrozumiale, według własnych zasad i tempa. A przede wszystkim zdrowo, dbając o siebie, innych i środowisko wokół nas. Robię to, co jest ważne i co sprawia mi przyjemność. Unikam milion dupereli po drodze. Zupełnie nie potrzebnych.

Czy w Twoim życiu był czas, by po prostu usiąść na ławeczce i poobserwować ptaszki?

Hehe myślisz, że oszalałam, jak to usiąść? Jak siądę, to wybuchnę! Jest tyle rzeczy do zrobienia.

Tak, znam to.

Każdy [owszem każdy;] potrzebuje chwili relaksu zarówno w strefie fizycznej, jak i psychicznej. Gdy zostaje zachwiana równowaga w którejś z tych sfer, bardzo szybko generuje się stres, który niestety nie jest dla nas dobroduszny.

W czasach prehistorycznych i owszem dawał kopa, ale po to, żeby albo walczyć albo uciekać. A dziś? No cóż….jest wszechobecny ciągnąc za sobą frustrację i uczucie bezradności.

O co chodzi?

To proste! Pozbądź się źródeł stresu.

Wiem…

Zwariowałam [hehe]

Dzięki!

P.S.

Owszem, slow life nie jest dla każdego. Są tacy, co lubią się kręcić i to ich kręci. Nawet nie wiem, czy jest to klucz do szczęścia, ale wiem, że jest mi z tym dobrze.

Czy uda Ci się kiedyś usiąść i wyluzować?

A jak to się ma do kosmetyków?

Dobry kosmetyk nie potrzebuje tablicy Mendelejewa w składzie. Nie potrzebuje też przeprowadzania testów na zwierzętach! 

Nie masz czasu przeczytać składu na opakowaniu bo … Tego można się nauczyć, internet czy książki stoją otworem. 

Tak, wiem krem głęboko liftinguje. Dopóki go nie zmyjesz!

Skóra jest naszą naturalną barierą, która zasługuje na nieco więcej uwagi.